Tłusty Czwartek tuż tuż, zatem trzeba było zacząć próbować nowych przepisów na słodkości :) Tym razem zdecydowałam się na pączki w nieco innej odsłonie, bo nie klasycznie smażone, a pieczone. Oczywiście, ich smak nie jest taki sam jak tradycyjnych pączków, nawet nie będę próbowała was przekonywać. Jednak są nie mniej pyszne. Ba! Ciasto jest delikatne, puszyste, rozpływa się w ustach, i te wiśnie w środku... Bajka! Koniecznie wypróbujcie, a nie pożałujecie, pączuchy znikają w tempie ekspresowym ;)
Z podanych proporcji wyszło mi ok. 25 pączków.
Składniki
0,5kg mąki tortowej
30g drożdży
70g cukru
1szk mleka
4 żółtka
1 jajko
60g masła (roztopionego i przestudzonego)
ziarenka wanilii (z 1/2 laski)
sok z 1/2 cytryny
szczypta soli
nadzienie: u mnie - dżem wiśniowy 100%, karmel solony (przepis na blogu już wkrótce;))
Najpierw robimy rozczyn z drożdży- zasypujemy je łyżką cukru, dolewamy trochę ciepłego mleka i dodajemy ok. 3 łyżki mąki, mieszamy dokładnie i przykrywamy lnianą ściereczką. Zostawiamy w ciepłym miejscu na 15-20min, żeby drożdże zaczęły pracować.
W tym czasie możemy wrzucić do dużej, wygodnej miski pozostałe składniki (oprócz masła!). Następnie dodajemy rozczyn i zaczynamy wyrabiać ciasto, na końcu dolewając masełko. Im dłużej "męczymy" nasze ciasto, tym delikatniejsze i bardziej puszyste będą potem wypieki :) Zachęcam do dania upustu emocjom i zagniatania, bicia oraz rzucania (ciastem, nie mięsem!) nawet przez 30 min. Gwarantuję, że warto. A jaki biceps można zrobić, ho ho! :D Kiedy ciasto jest już dobrze wyrobione i odrywa się od ręki, odstawiamy je przykryte w ciepłe miejsce na 1,5-2 godziny, aż podwoi swoją objętość. Po tym czasie jeszcze raz krótko je wyrabiamy.
Odmierzając porcje łyżką formujemy kulki, rozpłaszczamy je i nakładamy nadzienie (łyżeczkę lub mniej, zależy jak dużo ciasta nabierzecie). Dokładnie zlepiamy i formujemy kulki. Odkładamy na stolnicę oprószoną mąką i przykrywamy, żeby ciasto nie podsychało. Następnie przekładamy do papilotek (ja piekłam zarówno w silikonowych jak i zwykłych papierowych), przykrywamy i odstawiamy do wyrośnięcia na ok. 30min.
Rozgrzewamy piekarnik do 185-190C i pieczemy nasze pączki przez 13min.
Po lekkim przestudzeniu polecam od razu wyjąć z papilotek (z silikonów, żeby się ciasto nie zaparzyło, a z papierowych, żeby potem nie wcinać celulozy- na zimno papier nie chce odłazić, potwierdzone info;p)
Jeśli pieczecie po nocach tak jak ja, bez obaw, następnego dnia pączuchy nadal będą pyszne. Trzeba je tylko szczelnie owinąć foliowym opakowaniem (np. siatką z zakupów).
U mnie pączki były w wersji saute, ponieważ okazało się iż cukru pudru brak, a czekolady nie chciało mi się rozpuszczać :D Jednak zachęcam do wykonania jakiegoś toppingu, choćby najzwyklejszego lukru, który zawsze dobrze się sprawdza. Można też, jak wspomniałam, okrasić pączki czekoladą i posypać orzeszkami albo po prostu posypać cukrem pudrem.
Pączki można zajadać same lub w towarzystwie szklanki ciepłego mleka albo herbatki z cytryną :)
*inspiracja: mojewypieki.com*
Mniam mniam :) pączusie wyglądają smakowicie :) i są fajną alternatywą dla tych tradycyjnych :)
OdpowiedzUsuńI tak też smakują! :)) dzięki temu, że są trochę lżejsze można zjeść więcej haha
Usuń